czwartek, 7 listopada 2013

8) "Alchemik" Michael Scott

Pociąga mnie wszystko, co magiczne i niepojęte. Nic więc dziwnego, że magnetycznie przylepiłam się do "Alchemika" i musiałam poznać jego treść. Od strony graficznej książka jest stylizowana na starą księgę, ma nawet "wypalone" tuszem brzegi kartek. Robi to całkiem miłe wrażenie. Patrząc jednak od tej ważniejszej strony.. no, rozczarowałam się.

Nicholas Flamel, genialny alchemik żyje. Od setek lat razem z żoną jest powiernikiem Księgi Maga Abrahama, spisaną przez tegoż i zawierającą między innymi sekret wiecznego życia. W niepowołanych rękach może doprowadzić do Armageddonu. Starożytni bogowie i ludzie próbują przywrócić sobie władzę, tak jak miało to miejsce przed wieloma latami. W to wszystko zostają wplątani Josh i Sophie, bliźniaki, o których jest mowa w Księdze. Jeden jest nadzieją ludzkości, drugi jego zgubą. Kto jest kim i czy na prawdę chodzi właśnie o nich?

Ogólnie alchemicy są bardzo rzadko spotykanym tematem, a kiedy się już pojawiają, to ma się wysokie oczekiwania. Jestem kompletnie zawiedziona. Fabuła to taka słaba fantasy przygodówka. Masz dwie strony konfliktu, jedna jest dobra a druga zła, ta - wskazanie ręką - osoba da ci kij, tylko ją znajdź, i wal w złą stronę. To, że bliźniaki są jedyną, podkreślenie, jedyną nadzieją całego rodzaju ludzkiego też niezbyt się wybija. Całe wydarzenia pierwszego tomu zajmują dwa dni. Nieźle, nie? Nie chcę wam za bardzo zdradzać, co się wydarzy, ale ogromna bitwa, spotkanie paru Przedwiecznych i budzenie uśpionych mocy mogło zostać bardziej rozciągnięte w czasie.

Szybki powrót do wspomnianego alchemika. W książce został przedstawiony jako uroczy właściciel księgarni. Serio, oprócz tego nie da się nic o nim powiedzieć. Jest miły, uprzejmy, a kiedy sytuacja tego wymaga zachowuje zimną krew. Jego żona Perenelle też jest "blada", co prawda świetna czarodziejka, ale nie jest postacią, która zapada w pamięć. Josh, Scathy, Sophie. Wszyscy są uderzająco szablonowi. Wiekowa bogini silna, młoda i piękna, młodszy braciszek trochę głupi, a Sophie mądra choć niedoświadczona. Druga Perry, tylko o siedemset lat młodsza. Od rodziców-archeologów bliźnięta wiedzą wszystko o historii. Kto by pomyślał, że tak bardzo im się to przyda.. Wiele sytuacji było zabawnie naciąganych. Szczytem było "ukrywanie" się pod przybranym nazwiskiem Nick Fleming. Szpiedzy i wrogowie przejdą obok tego obojętnie, na pewno :)

"Alchemik" jest książką dla młodzieży i nie będę na siłę oceniała jej według bardziej wymagających skali. Ale pewne kryteria musi spełniać, żeby nie była książką dla dzieci. Niewymagający czytelnik na pewno doceni sam motyw. Prawda jest jednak taka, że tej wyczekiwanej przeze mnie alchemii jest tyle co na lekarstwo, temat został całkowicie przesłonięty magią. Plusem jest tutaj na pewno przedstawienie Przedwiecznych. Gdyby ktoś opowiedziałby mi ich historię, nawet byłabym w stanie w nią uwierzyć. Gatunek, który znajdował się i rządził ziemią na długo przed ludźmi, a później przez nich czczony w różnych religiach i formie, a tej samej rzeczywistej osobie. Lecąc trochę dalej tym tropem, słyszeliście o istnieniu dzikołaków? Ludzie zamieniają się w dziki i odwrotnie. Całkiem niezłe, na pewno oryginalne. Fiu fiu, przyznać mi się - pomyślelibyście o wprowadzeniu do swojej powieści takiego czegoś? Szczere oklaski w stronę Michaela Scotta. Z zaciekawieniem przeczytam dalsze części.

Trudno mi ocenić, czy ją wam polecam. Dla wypróbowania autora i wyrobienia sobie własnego zdania jak najbardziej. Było parę fajnych momentów, było parę złych, ale to te drugie jednak przeważały. Czas poświęcony książce nie był stracony, ale zdecydowanie mógł być lepiej spożytkowany przy lepszej książce. Nie jest wyjątkowo paskudna i nie jest genialna.. powiedziałabym, że znika w odmętach pamięci. Odpływa i zostawia miejsce na kolejną.

8 komentarzy:

  1. Który to już raz słyszę o Flamelu, jak nie w Potterze, to w innych książkach, może jeszcze żyje XD
    Raczej nie dla mnie, wolałabym przeczytać jego biografię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dokładnie. Poszperałam trochę w necie i okazało się, że nikt jeszcze takowej nie napisał.. chyba trzeba się o to pokusić :D

      Usuń
  2. Właśnie, to książka typowo dla młodzieży, takiej młodszej :D Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało.
    Mnie zawsze powalało to, że czarownice itp. boją się żelaza, niszczy je. To co w takim razie znajduje się w ich krwi? Dlaczego nie uciekają przed ludźmi? Z żelaza zawartego w jednym człowieku można zrobić parę niezłych gwoździków. A jednym z tych stworzeń żelazofobicznych były wampiry, co prawda one tak źle nie reagowały i nie wiem dokładnie jak z tą krwią, ale lol, stworzenia, które wywodzą się od takich, które żelazo niszczy, mają pić krew, która zawiera tyle żelaza, że ho, ho?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żelazo odstrasza wampiry i czarownice tylko według niektórych legend, więc w sumie.. tłumaczyć muszą się tylko zwolennicy takiego scenariusza :D To tak samo jak z czosnkiem, chociaż to drugie jest bardziej popularne. Ale ciekawa myśl :)

      Usuń
    2. W tej książce właśnie ono działało na tych ,,Przedwiecznych", więc jakim cudem... Ach nieee, gdzie ja logiki szukam.

      Usuń
  3. Ja lubię takie książki, ciągle :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Też zawsze interesował mnie temat "alchemii" w literaturze, bo jak mówisz książek tego typu jest bardzo mało, niemniej jednak marny ze mnie czytelnik, nie potrafię długo wysiedzieć, przy książce, jednakże mimo niepochlebnej opinii magiczne słowo zadziałało na mnie jak lep na muchy... "bliźniacy" Ja ogólnie lubię schematyczną fabułę, jeżeli postaci w uniwersum w jakimś stopniu mnie zainteresują. Jednakże, jak mówię, książki to nie moja bajka, więc nie mam pojęcia, czy się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, pochamuję moje chęci wciśnięcia jakiejkolwiek książki w ręce i zmuszenia do czytania xD Taki nałóg. Ja parę lat temu też nie umiałam się zabrać do książek - a teraz odciągają mnie od biblioteki siłą :p W każdym razie zachęcam.

      Usuń