czwartek, 21 listopada 2013

11) "Pod kopułą" Stephen King

Kocham Stephena Kinga i jego gawędziarski, łatwo rozpoznawalny styl. Nie trafiłam jeszcze na autora, który umiałby w ten sposób pisać i myślę że nieprędko trafię. Jestem w trakcie "zaliczania" jego kolejnych dzieł - a tutaj nie mogło zabraknąć też "Pod kopułą", radośnie wychwalane tomiszcze przez moich znajomych. Takie bydle! Dziewięćset stron żywego papieru. Mimo że lektura zajęła mi spory kawałek czasu, bo nie należę do szybkoczytających, to jestem niesamowicie usatysfakcjonowana. Po raz kolejny poprzeczka została zawieszona jeszcze wyżej. Oprócz samego tekstu, zostaliśmy zaopatrzeni w mapkę miasta i spis ważniejszych mieszkańców, który przyda wam się tylko na początku, później wszystko będzie proste i klarowne :)

Pewnego pięknego, jesiennego dnia mieszkańcy małego miasteczka w stanie Maine, Chester's Mill, zostają odcięci od reszty świata niewidzialnym polem siłowym. Pociąga to za sobą konsekwencje: pod kopułą nie wieje wiatr, nie pada deszcz, a powietrze jest coraz cieplejsze. Nikt nie wie, co może być tego przyczyną. Rząd jest bezradny, a ludzie czują się pozostawieni sami sobie. Przewodzi nimi Duży Jim Rennie - miejscowy polityk, zastępca przewodniczącego rady miejskiej. Uwielbia on władzę i nie cofnie się przed niczym, żeby ją zachować. Parę dni przed powstaniem klosza Dale Barbara (dla przyjaciół Barbie), weteran wojny w Iraku i przejezdny kucharz, wdał się w bójkę z jego synem. Teraz Prezydent Stanów Zjednoczonych wyznacza go na przywódcę, dopóki kryzys nie ustanie. Duży Jim nie zamierza ustąpić, tym bardziej, że żona komendanta policji, stojąca po stronie Barbiego, zna jego tajemnice..

Na początku byłam trochę zdziwiona tym, że pisarz tak wyraźnie rozrysował granice dobra i zła i podzielił bohaterów na stojących po tych dwóch stronach. W miarę czytania coraz bardziej ten pomysł przypadał mi do gustu i mogę powiedzieć, że "Pod Kopułą" jest w sumie bardzo podobne do "Władcy Pierścieni", gdzie taki podział nikomu nie przeszkadzał - i tutaj także nie przeszkadza. Wykorzystanie tego popularnego szablonu wyszło książce na dobre. Można kibicować dobrym bohaterom i złorzeczyć tym drugim, jednocześnie nie mając wrażenia, że to już gdzieś było. Brawo, bo to niełatwe.

Po raz kolejny porównując, Stephen King rozsmakował się w zabijaniu swoich postaci niemal tak, jak George R. R. Martin. Bez litości, nie mając na uwadze, że czytelnik bardzo się zżył i będzie mu smutno. A nawet jeśli nie miał czasu, żeby się zżyć, to tak mu ich przybliży, że i tak będzie smutno - przed uśmierceniem konkretnego bohatera sadystycznie przedstawi nam jego rodzinę, hobby, charakter. Po kolei ściąga ich z literackiej szachownicy, mając jednak na uwadze - chwała bogu! - ich rangę. Nie zdradzę zbyt wiele mówiąc, że pionki zawsze idą na pierwszy ogień. W walce o wygraną także wiele ważniejszych figur pójdzie na stracenie. Tylko które?

Sprawa polityki wewnątrz klosza wywołuje moje zastanowienie. Policja nie zachowuje się tak jak powinna, a mimo to Rennie nadal ma poparcie. Oczywiście, jest tylko zastępcą przewodniczącego, ale wszyscy wiedzą, że on pociąga tutaj za sznurki. Steruje miastem i jednocześnie nie ponosi za to odpowiedzialności, która spada na teorytycznego burmistrza, Andyego Sandersa. Wszyscy wokoło jedzą Dużemu Jimowi z ręki, a on sam otacza się coraz większymi kretynami, którymi łatwiej manipulować. W ten sposób jest nie tylko przewodniczącym miasta, ale też głównym komendantem policji. Nikt tak na prawdę nie wie, jakie bogactwa skrywają jego konta bankowe, firmy i sejfy.. wszystko zarobione oczywiście w nielegalny sposób.

Książka przedstawia nam delikatnie przekolorowaną wizję ludzi odciętych od społeczeństwa i zamkniętych we własnej, wspólnej samotni. Ukazuje nam, jak szybko są gotowi stracić nadzieję. Gdybym wierzyła w apokalipsy zombie i inne tego typu nierzeczywiste bzdury, powiedziałabym, że to lektura obowiązkowa, żeby nie powielać tych samych błędów. Tymczasem jak najbardziej zachęcam do przeczytania. Niech was ilość stron nie zmyli, książkę czyta się bardzo szybko, akcja toczy się nie inaczej i co chwilę coś się dzieje. Bardzo, bardzo polecam! :)

1 komentarz:

  1. Nie miałam okazji czytać, chociaż od dawna się przymierzam. Kiedyś może uda mi się ją gdzieś dorwać i w końcu przeczytać. Dziękuję za fajną, zachęcającą recenzję Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń